czwartek, 7 stycznia 2010

Od tego wszystko się zaczęło...




         Od czego wszystko się zaczęło? Hm... chyba od tego, że oboje wraz z Żoną pochodzimy z takich rodzin, gdzie posiadanie zwierząt było czymś normalnym, na porządku dziennym. Zarówno rodzice jednego, jak i drugiego z nas posiadają domek z miejscem i warunkami do tego, aby zwierzęta mogły czuć się dobrze. I co tu dużo mówić, chcieliśmy, aby nasze kochane dzieci wychowywały się ze zwierzątkiem, ale nie jakimkolwiek, tylko z właśnie z psem. I tu zaczynają się problemy, ponieważ nasz Synek jest alergikiem, a w dodatku od kilku lat ma zdiagnozowaną astmę oskrzelową na tle alergicznym. W związku z tym nasze poszukiwania od dłuższego czasu oscylowały wokół zwierząt (konkretnie - psów), które jeśli nawet alergizują, to w stopniu minimalnym.





         W taki oto sposób dowiedzieliśmy się o pieskach shih-tzu. które, jak zapewniali hodowcy z różnych stron Polski - posiadają włos, a nie sierść. Ale żeby być pewnym na 100%, trzeba taką informację sprawdzić. Na szczęście po dokładnym wypytaniu działaczy Związku Kynologicznego, lekarzy alergologów oraz po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" - zdecydowaliśmy się - chcemy dla naszych dzieci (i dla nas!) pieska shih-tzu.




           Kolejny krok - to wybór hodowli. Jasnym dla nas było od początku, że ma to być piesek rasowy, czyli z rodowodem. Taki wybór nie ma swojego źródła w naszej próżności, czy chęci "szpanowania psem". Powodów jest wiele, ale chyba do najważniejszych należy ten: doświadczenie znajomych, którzy kupili pieska shih-tzu na bazarze we Wrocławiu i piesek jednak uczulał dzieci. Nie należymy również do ludzi, którzy potrafią dać pieniądze za "niewiadomo co"                      




(z pełnym uznaniem odnosimy się do wszystkich, którzy mają kundelki, ale za kundelki raczej się nie płaci... :) ). Poniżej postaramy się wkleić link do akcji, która ostrzega przed kupnem "kota w worku".
           A wracając do wyboru hodowli, to nie jest to łatwy orzech do zgryzienia. Internet pęka w szwach od różnego rodzaju i różnej jakości poradników dotyczących tego "jak wybrać hodowlę". Lecz zawsze czuje się jakąś niepewność, chęć wydłużenia czasu na zastanowienie.





Bywa i tak, że od razu "się wie", że od tego Kogoś nie chce się kupić pieska. I tak poszukując "idealnego hodowcy" natrafiliśmy na idealnego hodowcę. Pewnie większość z czytających te słowa nie wierzy, lub po prostu twierdzi, że to przesada, ewentualnie kupiona reklama hodowli. Nic z tych rzeczy! Państwo Małgorzata i Robert Patalas z Wrocławia posiadają wszystkie cechy, które predystynują ich do tego, aby pomóc szczeniaczkowi w oswajaniu się ze światem ludzi. Są także bardzo ciepli, otwarci na nowe relacje, chętnie wyjaśniają i podpowiadają, jeśli zachodzi taka potrzeba. Są jednak bardzo wymagający jeśli chodzi o

wybór przyszłych właścicieli dla piesków z ich hodowli. Nie wystrczy, aby właściciela było stać na pieska, ani, żeby pies miał miskę i odpowiednią karmę. Nie wystarczą również plany związane z pokazywaniem pieska na wystawach - Oni szukają domu, w którym piesek będzie częścią rodziny. I chyba się Im to udaje! :)


          Właśnie w hodowli p. Małgorzaty i Roberta Patalasów, która nazywa się MERLOT POLAND 1 października 2009 roku przyszły na świat prześliczne pieski w liczbie - 5, z których jedna obecnie jest u nas!




              Zdjęcia pokazują pierwsze chwile (dosłownie) po przywiezieniu Enjoy do Kłodzka. Dziecięcych, prawdziwych emocji nie trzeba komentować, bo taki komentarz czasem wiecej zepsuje niż zrobi dobrego. Ciekawe jest, że Enjoy od pierwszej chwili zachowywała się "jak u siebie".

            Pani Małgorzato i Panie Robercie! Bardzo serdecznie dziękujemy za Enjoy, za to, co wniosła do naszego domu. Dziękujemy za cierpliwość w wysłuchiwaniu pytań i za udzielanie odpowiedzi. Życzymy dalszych sukcesów hodowlanych, szczęścia w życiu osobistym i zawodowym i satysfakcji z pracy włożonej w opowiednie odhowanie piesków, które rozsiane są po całym świecie.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz